Nawigacja

Aktualności Organic Village

Zakupy na arabskim targu vs. zakupy online

 

Moje zakupy od czasu, gdy mieszkam w organicznej wiosce tyle, że marokańskiej wyglądają nieco ekstremalnie. A ponieważ shopping jest ważną i w ogóle dużą częścią życia, postanowiłam to opisać, zderzając z zaletami zakupów online, o których myślę teraz z sentymentem.

Wybierając się na zakupy zaczynam od kartki z potrzebnymi słówkami arabskimi, których nie znam, a których planuję użyć. Mój arabski jest głównie mową gestu, teatrem pantomimy … W każdym razie, trzeba sobie jakoś radzić. Następnie przygotowuję się do zderzenia z gorącym powietrzem, które uderzy mnie zaraz po otworzeniu drzwi i baaaaardzo mocnym słońcem. Zakładam więc mimo tego 40 stopniowego upału, coś co osłoni większą część mojego ciała przed niechybnym poparzeniem oraz moje ulubione sandały, w których w miarę wygodnie przejdę następnych 6 kilometrów. Dlaczego 6 km? Marokańczycy są monotematyczni. Na przykład winogrono można kupić wzdłuż jednej ulicy, natomiast sklepy z ryżem, czy produktami sypkimi są na innej. W ten sposób małymi krętymi uliczkami trzeba przejść przez całe miasto, żeby zapełnić lodówkę. Czym się różni jeden sklep od innych, które są na tej samej uliczce i mają ten sam asortyment? Nie wiem. Zwykle jest jednak coś. Na przykład sprzedawca jest sympatyczniejszy, albo towary są bardziej świeże, albo jednak asortyment trochę bogatszy… Na przykład raz przechodząc uliczką z owocami zdecydowałam się kupić arbuza od pewnego, wydawało mi się stuletniego staruszka. Taki wydawał mi się biedny, chudziutki i słabiutki, starowinka. Wybrałam więc najmniejszego arbuza, dziękując sobie w duchu, że to zakupy nocne i jesteśmy razem z dzieckiem, które siedzi na wózku, więc można ten ciężki załadunek włożyć na wózek i nie trzeba go nieść. Ale ten najmniejszy arbuz ważył i tak na oko z 8kg… Podałam go staruszkowi, żeby się nie męczył, a ten się obrócił i jedną ręką rzucił tym arbuzem 5 metrów dalej do swojego współpracownika, żeby go zważył. Taki to był leciwy, słabowity staruszek…

Innym razem w przelocie chciałam kupić czosnek. Kiedy więc przelatując w drodze do domu, szybko, bo już słońce mnie tak przypiekło, że chciałam się tam znaleźć jak najszybciej, zauważyłam go (czosnek) na przeciwległej ścianie weszłam do sklepu. A tam cicho. Sprzedawca w najlepsze śpi sobie na kanapie. Ale wstał na baczność. Po tym jak dowiedział się, że chcę tylko jeden czosnek, to chciał mi go dać za darmo. W ostateczności wziął jakieś najdrobniejsze grosze i poszedł spać dalej.

Kiedyś z kolei kupiliśmy z mężem rzecz trochę cięższą i trzeba było zorganizować transport do domu. Poszedł więc poszukać takiej mini bagażowej taxi, która przeważnie tutaj jest jakimś miksem ciężarówki z motocyklem. Zostawił mnie na straży tej zakupionej rzeczy na ten czas. Po pięciu minutach sprzedawca coś do mnie powiedział, czego oczywiście nie zrozumiałam, po czym zostawił mnie z całym otwartym sklepem rzeczy i gdzieś zniknął na pół godziny. Na całe szczęście to była taka pora, że nie było klientów, bo z moim arabskim nie wiem jak bym im wyjaśniła, że nie umiem nic im sprzedać;)

Zakupy potrafią być zabawne. Ale potrafią być również wyzwaniem. Najgorzej jest mieć smaka na jakieś polskie danie. Bo wtedy z góry jesteśmy skazani na porażkę zakupową. Wiadomo, że przynajmniej jednego składnika nie dostaniemy, chyba że wyjedziemy 500 km dalej do tutejszej wersji Tesco. Ogórków kiszonych na pewno tu nie ma, rzecz nieznana. Nie wiem również dlaczego przesiąknięci kulturą francuską, kolonizowani przez Francję Marokańczycy praktycznie nie mają w sklepach serów. Serek topiony i ser żółty jednego rodzaju. To wszystko. Dzięki temu przestałam kompletnie jeść sery. Ogórki i sery jestem w stanie przeżyć, ale za płatkami owsianymi to prawie chce mi się płakać. Bo nie mogę znaleźć ich nigdzie, w żadnym otwartym worku, których tryliard jest ustawionych na targu.

Wracając więc do kwestii sentymentów i co jest lepsze. Oczywiście lepsze są zakupy na targu, bo to takie naturalne, a przy okazji możemy również stracić 5 kilogramów pocąc się podczas takiej eskapady i nigdy nie wiemy, co upolujemy.

A zakupy online... Siedzisz sobie wygodnie w fotelu przed komputerem i klikasz. Wszystko jest dostępne. Płatki owsiane są i na dodatek w promocyjnej cenie. 5 minut i po sprawie. Bez walki, bez potu, kurierem do domu. Nuda… ;)

 

Aktualności Organic Village